Jednym z trendów widocznych od pewnego czasu na rynku jest niechęć młodych ludzi do pracy w zawodach technicznych i fizycznych. Chętniej obierają inną drogę zawodową. Część młodych za cel stawia sobie zdobycie pracy w korporacji, część wręcz oczekuje takiej pracy, niektórzy zaś zupełnie nie potrafią znaleźć się na rynku (tzw. NEET’s, a więc osoby, które nie pracują, nie uczą się i nie szkolą).
Jedną z najistotniejszych przyczyn takiego stanu rzeczy wydaje się charakter polskiego systemu szkolnictwa.
Trendy na rynku pracy zmieniają się obecnie tak szybko, że kluczowe jest nauczenie młodych elastyczności, radzenia sobie ze zmianami i wsparcie ich w rozwijaniu kompetencji miękkich. Tymczasem polską szkołę ocenia się niestety jako zupełnie oderwaną od realiów nowoczesnego rynku. Jak podsumowuje Zofia Dzik, prezes zarządu Fundacji Humanites with this article:
Skostniały system nauczania pomija to, co w najbliższych latach będzie kluczowe na rynku pracy:
umiejętność dostosowywania się do zmian. Nie tyle będzie ważne przygotowywanie dziecka do wykonywania konkretnego zawodu pod kątem wykształcenia umiejętności twardych, ile przygotowanie go do tego, że w ciągu swojego życia będzie musiał być może nawet kilkukrotnie zmieniać zawód. A to wymaga przygotowania i zdobycia umiejętności, jak chociażby otwartości na ciągłe uczenie się , umiejętności uczenia się i wychodzenia ze strefy komfortu, konfrontowania się z zupełnie nową rzeczywistością, radzenia sobie z porażkami i zaczynania wszystkiego „od nowa”, krytycznego myślenia oraz dobrej komunikacji i umiejętności współpracy.
Tymczasem niestety wciąż borykamy się z przekazywaniem nieprzydatnej w praktyce i oderwanej od życia wiedzy teoretycznej i stale aktualną formułą „zakuć – zdać – zapomnieć”. Szkoła bardziej niż do wkroczenia na rynek pracy przygotowuje do testów i egzaminów i równa uczniów w dół, nierzadko nagradzając myślenie „zgodne z kluczem”, a więc stereotypowe i nieoryginalne.
Michał Pasterski ocenia polską szkołę ostro, nie tylko piętnując nieprzydatność przekazywanej wiedzy, ale i ostrzegając przed szkodliwością praktykowanego w niej nauczania. Powołuje się na opinię prof. dr hab. Doroty Klus-Stańskiej, która nazywa szkołę skansenem, „nie tylko nie zapewniającym nabywania kompetencji do radzenia sobie we współczesności, a wręcz pielęgnującym kompetencje bezużyteczne, autodestrukcyjne wobec jednostki i społeczeństwa”.
Sytuację pogarsza fakt, że coraz częściej nie ma komu uczyć – nauczycieli z pasją brakuje, na co niewątpliwie wpływają niskie zarobki w tej branży. Uczą ci, którzy zgadzają się na takie stawki, a nie osoby, które naprawdę nadają się do tego zawodu. Nawiasem mówiąc, niskie zarobki z pewnością demotywują wielu nauczycieli, przyczyniając się do tego, że nie wkładają oni w pracę wysiłku większego, niż to konieczne.
Nic dziwnego, że dziecko, a później młody dorosły, ze szkoły wychodzi zupełnie zdezorientowany i ma problem z oddzieleniem nierealnych oczekiwań od rzeczywistych możliwości, jakie daje dzisiejszy rynek. I nierzadko podejmuje kiepskie wybory zawodowe.
Źródła:
- https://serwisy.gazetaprawna.pl/praca-i-kariera/artykuly/880297,mlodziez-bezradna-na-rynku-pracy-winna-szkola-i-rodzice.html [dostęp: 8.02.19].
- https://michalpasterski.pl/2014/04/13-bledow-polskiego-systemu-edukacji/ [dostęp: 8.02.19].
Zobacz również: